Jak ten czas leci, dopiero było Boże Narodzenie a tu już zajączki i kurczaki. Wzięłam się za szycie poduszek na kanapy ale jakoś mi to idzie, jak po grudzie. Jestem ciągle zmęczona, chyba cierpię na chroniczny zespół zmęczenia. W sobotę wstałam z mocnym postanowieniem mycia okien, oczywiście nie sama, cała rodzina macza w tym palce. No ale skończyło się na siedzeniu w fotelu. Źle ze mną? Nawet się ucieszyłam, że trochę padało i miałam jakiś wykręt.
W sumie cieszę się, że wiosna już puka do drzwi. Zmęczenie pewnie odejdzie wraz z resztką zimy i znowu będę jak nowa.
A to znalazłam w moim ogródeczku
Jakieś dwa tygodnie temu zostałam poproszona o upieczenie tortu. Trochę się bałam, bo to pierwszy tort, który poszedł do obcych ludzi. Na szczęście smakował (czekoladowy z maskarpone) i się podobał. A wyglądał tak
Tydzień temu piekłam tort dla tatusia. Caluteńki czekoladowy a w połowie "złamany" kremem budyniowym śmietankowym.
Teraz mam zamówienie na jeszcze dwa torty. Mam nadzieję że sprostam oczekiwaniom. Będzie ciężko, bo obydwa muszę zrobić na piątek i zawieźć koleżankom z pracy. No okaże się za tydzień.
A teraz kolorowych snów i miłego poniedziałku.
Az slinka cieknie:)Piekny tort!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :D
UsuńO ludku! Jakie smakołyki! Ciesz się, że nie mieszkam po sąsiedztwu, bo wpadałabym często do ciebie na kawkę :)))))
OdpowiedzUsuń