wtorek, 20 marca 2012

już jestem

Miałam przerwę ale tak to jest już z wiosną, złe samopoczucie i w ogóle  powietrze ze mnie zeszło. Pompki nie miałam i się nie dopompowałam. A taki ogólny brak nastroju. Czy u Wy też miewacie takie dni?
Kury nadal szyję, a zające muszą poczekać. W zamian za to są podusie. Jeśli komuś się podobają i ma ochotę wejść w ich posiadanie to proszę o e-maila.




  Poszewki oczywiście są bawełniane i z wypełnieniem.
Pozdrawiam Was wiosennie i oby nam słonko...

niedziela, 11 marca 2012

mój kurnik


Ja chcę wiosny, ciepełka, słoneczka, kolorowych kwiatuszków w ogródku i maleńkich zielonych listeczków na gałązkach. Święta już za pasem, czas się przygotować. Zaczęłam więc masową produkcję kurek i kartek.
Mój kurnik, moje kurki

A może by tak jeszcze zające?

poniedziałek, 5 marca 2012

i co dalej ...

Bloga założyłam udało mi sie go nawet zrobić prawie po swojemu, ale... No właśnie jedno wielkie "ale" jak zaprosić Was, drogie blogowiczki. Może któraś mi pomoże? Błagam??


U mnie czuć wiosną, a w ogródku zobaczyłam pierwsze tego oznaki. Jakieś kwiecie przebija się przez spękaną ziemię. Ptaszki za oknem pięknie już "piłują" Nie wiem co to za jeden ale tak śpiewa jakby piłował. Zaczyna o świcie i może tak aż do wieczora. I jest to jedyny osobnik na świecie, który może mnie budzić o 3-4 nad ranem bez żadnych konsekwencji. W związku z tą prawie wiosenną aurą uszyłam dwie prawie wiosenne milusie podusie, które pojechały jako prezent ślubny na nowe mieszkanie, a wraz nimi pojechała ta oto anieliczka przecudnej urody



Pozdrawiam Was i zapraszam do odwiedzania mnie w starej szafie

piątek, 2 marca 2012

Od początku...

Witam serdecznie. Jestem zdzicha vel Ania Stawiam swoje pierwsze kroczki w dziedzinie blogowania i mam nadzieję że uda mi pokonać wszystkie trudności jakie teraz mam. Troszkę o mnie. Otóż nauczyłam się szyć ręcznie na lalkowych ubrankach jak miałam 7 lat, potem w wieku 16 lat na maszynie i szyłam dla siebie z pieluszek tetrowych. Uwielbiałam też piec słodkości Do trzydziestki właściwie nic więcej w sobie nie odkryłam. Jak moje pierwsze dziecko poszło do szkoły to znalazłam w sobie talent na pomysłowe kartki i zaproszenia, robienie gazetek szkolnych w innej niż zwykle formie, co potem okazało się być kolażem. I tak lata mijały a ja rozwijałam listę swoich pomysłów i możliwości. Dziś nie szyję ubrań ale milusie podusie, koniki i kotki a nawet stworzyłam stadko miłych kurek. Próbuję też majsterkować, odnawiać stare meble, nadal udzielam się plastycznie i piekę słodkości. W słodkościach poczyniłam postępy bo wypiekam ciasteczka i okazjonalnie torty z ekstra "ubrankiem" Córka ma szesnastoletnia okazała się być uzdolniona plastycznie i pięknie rysuje a do tego często pomaga mi w tych moich pracach. W genach też sprezentowałam jej romantyczne usposobienie i objawia to teraz na swoim pokoju. Czym wzbudza wielki entuzjazm swych nieromantycznych koleżanek. Oprócz córki posiadam osiemnastoletniego syna, bez talentów ale z chęcią do pomocy no i małża, który wciąż się dziwi, że mi się chce i że żądam nowej szlifierki zamiast czegoś bardziej kobiecego. No cóż każdy ma swoje postrzegania świata i swoje potrzeby.
Mam nadzieję, że jakoś wsiąknę w ten blogowy świat i spodobają się Wam moje twory.
Na początek żebyście lepiej mnie poznały pokażę jedne z moich milusich poduś


moje pierwsze torty


i stary stół, który odnowiłam i córka porwała do swego pokoju