niedziela, 30 marca 2014

Czy to już wiosna?

Wiosna jak to wiosna zawsze przychodzi nagle i niepostrzeżenie ale w tym roku... Dobrze wiemy jak jest w tym roku, zimy nie było, no przynajmniej u mnie była dwa tygodnie. A tak wiosna, wiosna i wiosna. Roślinność pięknie się wzbiła, ptaszki śpiewają, koty marcują no i to słonko mocno grzeje. Boję się co będzie w kwietniu. Bo rok temu zamiast Wielkanocy było Boże Narodzenie. Poniżej wspomnienie

Ja jak zwykle o tej porze mam jakąś depresję, tu mam wielkie plany, zrobię to i to, zrobię tak i tak a w efekcie nic nie robię. No ostatecznie niewiele. Coś tam dłubię i dłubię ale mało stanowczo za mało.
Jako osoba uwielbiająca szycie, marzyłam o szpulkach starych drewnianych, takich co to je ząb czasu naruszył. No i mam, przypadkiem. Biedna ciocia staruszeczka jakiś czas temu zmarła i robiąc porządek w jej mieszkaniu znalazłam te cudowności. Mam i te cudowności i pamiątkę po cioci.

 


Z tej radochy poszalałam ze zdjęciami. Szpulki oczywiście zostały wyczyszczone i zostaną pomalowane na biało z przecierką. Kilka otrzyma też delikatny wzorek metodą docoupage. 
Powoli zabieram się za zmianę wystroju domu na błękity, róże i żółcienie. Szyję nowe poduszki, kapturki na słoiczki, serduszka, ptaszki, wianki i takie tam. Powoli  mi to idzie bo przecież mam te deprechę (hihihi) ale jakoś idzie. Przegląd przedstawię następnym razem. 
Moja wiosna w ogródku i na parapecie





I wiosenne pudełko na ołówki i węgle do rysowania dla córki.


A żeby wiosna była wiosną był też na zamówienie zielony tort z żabą

Żegnam się z Wami moim ulubionym zdjęciem (lato 2013) naszej kotki - psotki



piątek, 27 grudnia 2013

Okołogrudniowe przemyślenia

Pracowity grudzień robienie ozdób, strojenie domu, lepienie pierożków, uszek, pieczenie ciasteczek. Tak wiele pracy trzeba włożyć, żeby pięknie przeżyć ten świąteczny okres. Kiedyś myślałam, że aby mieć pięknie w domu wystarczy kupić ładne rzeczy, poustawiać i już. Nie mieliśmy pieniędzy na zbyteczne zakupy to rzadko coś kupowałam, potem wyłapywałam okazje, potem straciłam pracę a jeszcze potem odnalazłam w sobie "duszę artystyczną" Nigdy nie lubiłam tandety i nadmiaru. zawsze wiedziałam, że mniej znaczy więcej. Dziś nadal nie mam zbyt wiele pieniędzy, nadal wyłapuję okazje, ale teraz sporo rzeczy mogę zrobić sama, robię sama i chcę robić sama. Uczę się wielu rzeczy. Jako jako dziecko nauczyłam się szyć, jako nastolatka nauczyłam się szyć na maszynie i piec ciasta. Jako żona przez wiele lat doskonaliłam się w kuchni. Teraz piekę piękne i pyszne torty a moje ciasta same znikają z talerza. Parę lat temu odkryłam radość z pieczenia ciasteczek i nauczyłam się robić świetne pierogi i uszka. Jakiś czas temu odkryłam, że mogę robić różne rzeczy np. malować ściany a na nich np. namalowałam ogromne drzewo. Uczę się decoupage, wycinać wyrzynarką z desek, odnawiać stare meble. Znajomi i rodzina dziwią się że mi się chce jak można wszystko kupić. No chce mi się a później jest taka radość, że sama to zrobiłam. Córka moja siedemnastoletnia też chwyta za pędzel, młotek i sama dekoruje swój pokój. Jej pierogi z serem są najlepsze a ciasteczka przez nią robione szybko się rozeszły na świątecznym kiermaszu.  Dzielnie też ćwiczy szycie na maszynie. Syn też stara się nam pomagać we wszystkim. I to cieszy mnie najbardziej, że dzieci me też chcą i cieszą się, że coś samemu można zrobić. Coś innego, niebanalnego i coś czego nikt inny nie ma. Nauczyłam też córkę ubierania się i czerpania z radości posiadania własnego stylu. Przez to często idzie pobuszować w ciuchlandzie, albo przerabia ciuchy po swojemu. Jestem z niej dumna, że potrafi ucieszyć się z plisowanej spódniczki po swojej prababci, która po niewielkiej przeróbce, czyli skróceniu stała się świetną kreacją.
Ja natomiast polecam ozdoby ścienne proste, tanie i bez wysiłku. Potrzebujemy tylko ramek do zdjęć, szablonów z internetu, papieru opakunkowego, trochę koronki, sznurka, czy jakiś tasiemek (co kto woli) i kolorowego bloku rysunkowego i oto co mi wyszło:





Ze starej deski wycięłam wyrzynarką


A tu moja własna zimowa aranżacja


Uszyłam na zamówienie pod choinkę




No i poduszki uszyte przez córkę do własnego pokoju

A tak się rozpisałam, bo święta zawsze mnie nastrajają do przemyśleń nad własnym życiem. Człowiek a przynajmniej ja, ciągle się zastanawiam czy dobrze robię, czy moje dzieci będą kultywować tradycje, czy zdołam je nauczyć wszystkiego co sama potrafię? Czy będą dobre, czy dadzą sobie radę? Mam mnóstwo takich pytań, wątpliwości i niepewności. A jak u Was?

niedziela, 10 listopada 2013

Złota jesień

Po upalnym lipcu przyszedł upalny sierpień i zimny wrzesień. Na początku września kiedy było jeszcze w miarę ciepło, pojechaliśmy w okolice Skierniewic na wesele. Pierwszy raz byłam w tych stronach. Piękne sady, łąki, sady, pola i sady.

A potem było rozpoczęcie sezonu grzewczego, bo zimno nastało. Ale październik zaskoczył nas letnią pogodą, wręcz upalnymi dniami i ciepłymi nocami oraz znikomą ilością deszczu.

                                                       W moim ogródku


A tu za domem


W drodze nad zalew,15 minut spacerkiem przez las


Jesień nad zalewem
                        



                                                            Spacer w parku


znalezione skarby...


i ptaszkom nie będzie już zimno :)))


Ostatnie już ognisko i pieczonki

przy świecach tak miło

Lubię jesień 
Wiadomo jak nie pada deszcz, jak jest ciepło, świeci słonko jest tak nastrojowo lasy "płoną" czerwienią, pomarańczami, żółcieniami i brązem, przeplatane zielenią. No i jak nie lubić. Poszliśmy do lasu, na ostatnie grzybki. Pachnie choiną, ziemią i tą jesienią ciepłą choć w powietrzu czuć ten chłód. Człowiek coraz częściej chwyta za kubek gorącego kakao czy grzanego korzennego wina, coraz częściej ubiera gruby sweter ale wciąż odgania od siebie myśl o zimie. I oby szybko nie przyszła.



Pozdrawiam cieplutko