niedziela, 10 marca 2013

Ups... i już marzec

Jak ten czas leci, dopiero było Boże Narodzenie a tu już zajączki i kurczaki. Wzięłam się za szycie poduszek na kanapy ale jakoś mi to idzie, jak po grudzie. Jestem ciągle zmęczona, chyba cierpię na chroniczny zespół zmęczenia. W sobotę wstałam z mocnym postanowieniem mycia okien,  oczywiście nie sama, cała rodzina macza w tym palce. No ale skończyło się na siedzeniu w fotelu. Źle ze mną? Nawet się ucieszyłam, że trochę padało i miałam jakiś wykręt. 
W sumie cieszę się, że wiosna już puka do drzwi. Zmęczenie pewnie odejdzie wraz z resztką zimy i znowu będę jak nowa. 
A to znalazłam w moim ogródeczku
Jakieś dwa tygodnie temu zostałam poproszona o upieczenie tortu. Trochę się bałam, bo to pierwszy tort, który poszedł do obcych ludzi. Na szczęście smakował (czekoladowy z maskarpone) i się podobał. A wyglądał tak




 Tydzień temu piekłam tort dla tatusia. Caluteńki czekoladowy a w połowie "złamany" kremem budyniowym śmietankowym.


Teraz mam zamówienie na jeszcze dwa torty. Mam nadzieję że sprostam oczekiwaniom. Będzie ciężko, bo obydwa muszę zrobić na piątek i zawieźć koleżankom z pracy. No okaże się za tydzień.

A teraz kolorowych snów i miłego poniedziałku.